TRENER
PERSONALNY
TRENER PERSONALNY
TRENER PERSONALNY
Witajcie ! Dzisiaj przedstawiam wam, Konsekwentną oraz Waleczną HALINĘ :)
Jest idealnym przykładem na to, że nigdy nie jest za późno na odnalezienie swojej życiowej PASJI, oraz spełnianie się w niej. Nie ma rzeczy niemożliwych, wystraczy mocno chcieć, oraz zacząć działać. Krok po kroku, step by step, aż zaprowadzi nas to dalej, niż sądziliśmy ;)
Hej Szymon. Zebrałam się w końcu i coś tu naskrobię o sobie, choć to nie takie proste. Moja przygoda ze sportem zaczęła się dawno temu, to już jakieś 30 lat. Szybko połknęłam bakcyla na aerobik i byłam stałą bywalczynią na sali fitness. Trwało to jakieś 12-13 lat, przechodziłam z grupy do grupy na coraz wyższy level, wzięłam nawet udział w 5-cio godzinnym maratonie na moje 40 urodziny.
Ale życie też pisze różne scenariusze. Kiedy 15 lat temu zamieszkałam w Chodzieży, szybko tu znalazłam fitness i siłownię. Korzystałam, ile mogłam. Jesienią 2013 na rodzinnym obiedzie usłyszałam, jak brat z bratową opowiadali, że biegają, że mają już start w masowym biegu zaliczony, o emocjach tam. Słuchałam z opadniętą koparą, a w mojej głowie tłukła się myśl-co? beze mnie? nie może tak być! ja wam pokażę, jak się biega!!.
Jeśli teraz ktoś myśli, że założyłam buty i pobiegłam przed siebie po medale i puchary, to niestety. Nie wiem, dlaczego sądziłam, że to takie proste, bo jestem w miarę wysportowana i pójdzie gładko? Niestety, po 300 metrach nie byłam w stanie złapać oddechu, po następnych 200-u o mało płuc nie wyplułam. Szok, zdziwienie, niedowierzanie, ale też postanowienie, że muszę spróbować, bo to nie w moim stylu poddać się na starcie. Zaczęłam trenować. Bez żadnej wiedzy teoretycznej, w złych butach, z bólem stóp i piszczeli,ale twardo trenowałam.
Nadszedł pierwszy start, mój debiut w Biegu Zawilca w Złotowie (tam, gdzie brat i bratowa). W trakcie ostrych przygotowań ponaciągałam przyczepy mięśni czworogłowych, ale pobiegłam. Z zaciśniętymi z bólu zębami pokonywałam kilometry, aż do mety, nawet z niezłym czasem. Efekt? tak naciągnięte czworogłowe, że z łóżka schodziłam na czworaka.To był dramat. Ból minął, ja wyciągnęłam wnioski, poczytałam coś tam w necie, kupiłam buty biegowe, i zaczęłam trenować.
Po 2 m-cach wystartowałam w drugim biegu, też w Złotowie... i niespodzianka. Podium!! 3 miejsce w kat. wiekowej i pierwszy puchar. I tak poszło. Za rok, w 2015,debiut na 10km i w półmaratonie (21km) w Pile, w randze Mistrzostw Polski i też podium-3 m. w kat.wiekowej, niedługo potem półmaraton crossowy i też podium-3 m. w kat. wiekowej. I to był ten prawdziwy kop do treningu, do pracy, do wylewania litrów potu. W 2018 zrobiłam tzw Koronę Półmaratonów Polskich, tzn. w ciągu roku trzeba przebiegnąć 5 półmaratonów wyznaczonych przez organizatora w różnych miastach Polski.
W międzyczasie zaświtała myśl o maratonie-królewskim dystansie 42km195m i nie chciała mi z głowy wyjść. Musiałam spróbować. Pół roku treningów 5x w tygodniu. 15.10.2017 przebiegłam mój pierwszy maraton. To, co dzieje się wtedy w głowie,nie da się opisać. Łzy same płyną, krzyczy się z radości, gdy w aplauzie przekracza się metę, wita spiker, widzi się siebie na ogromnym telebimie, jak biegnie się po niebieskim dywanie ostatnie metry, jak wieszają medal na szyi,gratulują, mówią, że jesteś maratonką. Potem uściski i gratulacje od najbliższych, którzy czekali 5 godzin na mecie. Niezapomniane chwile i emocje.
Przez kilka lat zapomniałam o siłowni i fitness, ale im bardziej zgłębiałam teorię biegania, tym więcej dowiadywałam się o treningu uzupełniającym na siłowni. Kupiłam karnet do Extrima i tu instynktownie zwróciłam uwagę na młodziutkiego trenera. Szósty zmysł w podpowiedział mi-tak to jest mój trener, słuchaj Go i rób, co każe. Tak Szymonie, mówię o Tobie. Plan ćwiczeń, jaki mi rozpisałeś dużo mi dał, bo po kolejnych maratonach i trudnych biegach boli coraz mniej.
Moje plany? Tej jesieni przebiegnąć 3 maratony i zdobyć ich Koronę. W przyszłym roku zrobić ultramaraton - 60-70km?czemu nie. Bardzo mnie też kręci jakiś bieg górski. Taka mała ciekawostka - jestem chyba pierwszą kobietą z Chodzieży, która przebiegła maraton. Chciałabym biegać i być aktywna najdłużej, jak się da. Znam osobiście panie, które w wieku ponad 70 lat biegają półmaratony i maratony. Jeśli zdrowie pozwoli, to pola łatwo nie oddam. Chcieć to móc.
Ból trwa chwilę, a chwała wieczność. Nie wiem, czy moja historia kogoś zainspiruje, ale wiem, że pesel to tylko cyferki i wiek nie przeszkadza, by uprawiać sporty dla przyjemności, zdrowia, także psychicznego, dla wspaniałych znajomości, dla przygody, pasji, rozwoju a jak się trochę pociśnie, to i wyniki są. Wierzcie mi, to wielka frajda zostawić na za sobą wielu młodszych.
Moje motto-Cudem nie jest to , że skończyłeś. Cudem jest to, że miałeś odwagę, by rozpocząć.
Przepkękne MOTTO, każdy boi się pierwszego kroku, robiąc coś nowego, wcześniej mu nieznanego. Jednak szybko idzie się przekonać, że im więcej kroków zrobimy... Tym bardziej uświadamiamy sobie, że to nie takie straszne, oraz żenaprawdę warto było.
Myślę, że Halinka zmotywuje nie jedną osobę, do podniesienia pupy z kanapy ;) Warto coś robić, nie ważne ile mamy lat, zawsze możemy odkryć swój ukryty talent.
Jak najwięcej ZDROWIA dla Halinki, aby mogła jak najdłużej robić to co KOCHA !!!
Strona wykorzystuje cookies.
Przebywając zgadzasz się z polityka prywatności. Regulamin strony.
Strona wykorzystuje cookies. Przebywając zgadzasz się z polityka prywatności. Regulamin strony.
Owca_Personalny Dla Każdego
Owca_Personalny Dla Każdego